Przyznaję: nie było mnie tu trochę. Właściwie to dosyć długo, bo ostatni raz dałam tu jakiś znak życia w kwietniu, a przez ten czas mogłam napisać wiele dużych i całkiem dobrych tekstów. Zniknięcie z blogosfery na te kilka miesięcy było po prostu wymuszone wieloma sprawami, które są zbyt skomplikowane i niepoukładane, abym mogła je tutaj wymieniać.
Niemoc poety
Jedną z najbardziej frustrujących spraw dla artysty jest niemożność przekucia własnych uczuć w twórczość. W środku człowieka kumuluje się tysiące uczuć wartych opisania i wyrażenia w jakiś mniej przyziemny sposób. Jak na złość, kiedy roi się we mnie od groma emocji, które chciałabym jakoś wyrazić zamiast kląć i wyżywać się na poduszkach, odkrywam, że nie jestem w stanie jakkolwiek przelać mojego wewnętrznego świata na słowa.
To się dzieje za każdym razem.
Rozszerzenia w liceum
Niedługo, bo za blisko dwa miesiące, będę kończyć drugą klasę liceum, a wraz z nią minie mój pierwszy rok spędzony z rozszerzeniami. Profilowanie - zresztą jak prawdopodobnie każde rozwiązanie w systemie edukacji - ma swoje chwalebne zalety i wady, o których wolałoby się zapomnieć, a które trzeba po prostu przecierpieć. Inaczej się nie da.
Chłopaki nie płaczą
Stwierdzanie szeroko znane, wręcz zakodowane w naszych umysłach. Często stosujemy je jako żart czy docinkę. Czasami przybiera ono formę jadowitego komentarza, mającego na celu ubliżenie komuś. Nie wzięło się znikąd ani bez przyczyny. Wyrosło na stereotypach i przekonaniach głęboko zakorzenionych w naszym społeczeństwie, nakreślających sztywne ramy pojęcia męskości.
Jest kwintesencją całego szkodliwego zjawiska odbierania mężczyznom przyzwolenia na płacz czy chociaż na chwilę słabości.
Luty
Poprzednie - a zarazem pierwsze - podsumowanie miesiąca pojawiło się na początku października, czyli ponad pięć miesięcy temu. przez ten czas dosyć długo mnie tu nie było z pewnych względów, które są zbyt skomplikowane, abym była je w stanie tu wyjaśnić (zresztą nawet nie powinnam tego robić). Udało mi się jednak wrócić, choć nie obiecuję niczego - na razie nie zapowiada się, abym miała wrócić do tak regularnego pisania jak kiedyś, a i obecnie mam zbyt wiele spraw na głowie, by poświęcać na pisanie tyle czasu, ile bym chciała.
Na jakie studia idziesz?
Jakie są dwa motywy przewodnie drugiej klasy liceum? Matura i studia. W trzeciej klasie dokłada się do tego zapewne jeszcze słynne nie wyrobimy się z materiałem, choć przecież i tak materiał jest zazwyczaj finalnie kończony.
Nawet jeszcze człowiek nie wypisał tej cholernej deklaracji maturalnej, nie przeżył jeszcze ani jednego miesiąca, przesiadując średnio siedem godzin tygodniowo w pracowni matematycznej, mierząc się z wykresami okręgu i podobnymi rzeczami, z których kartkówkę i tak później obleje cała klasa. Ba, nawet jeszcze nie zaczął tej szkoły, a przewodnim pytaniem wszystkich spotkań rodzinnych zaraz po Do jakiej szkoły się wybierasz, Joasiu? jest to, na jakie studia wybiera się.
Nie za rok, nie za tydzień. Za trzy lata.
W końcu kończy się na tym, że nawet pracownice administracji pozaszkolnej zaczynają się wypytywać o plany życiowe.
To jej zawdzięczam wszystko
I jemu.
I im.
I człowiekowi, którego nigdy nie poznałam osobiście, ale którego jedno działanie wpłynęło na mnie ogromnie.
Zawdzięczam im tak wiele, że musiałabym napisać całą epopeję, aby wyrazić swoją wdzięczność. Musiałabym także wyznać, że za pierwszym razem, kiedy zobaczyłam tych wszystkich ludzi, nawet nie przypuszczałam, że mogą być tak wartościowi. Ba, jako idealistka staram się zakładać, że w każdym człowieku może kryć się to coś, a dopiero potem poddaję to weryfikacji. Nie obiecuję sobie zbyt wiele. Po prostu staram się nie szufladkować, choć stereotypy wtłaczane mi od dziecka przez otoczenie czają się gdzieś z tyłu mojej głowy, i nie spisywać innych na straty. Podchodzę do tego na spokojnie.
Okej, możesz mieć w sobie coś wartościowego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)