Przyznaję: nie było mnie tu trochę. Właściwie to dosyć długo, bo ostatni raz dałam tu jakiś znak życia w kwietniu, a przez ten czas mogłam napisać wiele dużych i całkiem dobrych tekstów. Zniknięcie z blogosfery na te kilka miesięcy było po prostu wymuszone wieloma sprawami, które są zbyt skomplikowane i niepoukładane, abym mogła je tutaj wymieniać.
Niemoc poety
Jedną z najbardziej frustrujących spraw dla artysty jest niemożność przekucia własnych uczuć w twórczość. W środku człowieka kumuluje się tysiące uczuć wartych opisania i wyrażenia w jakiś mniej przyziemny sposób. Jak na złość, kiedy roi się we mnie od groma emocji, które chciałabym jakoś wyrazić zamiast kląć i wyżywać się na poduszkach, odkrywam, że nie jestem w stanie jakkolwiek przelać mojego wewnętrznego świata na słowa.
To się dzieje za każdym razem.
Rozszerzenia w liceum
Niedługo, bo za blisko dwa miesiące, będę kończyć drugą klasę liceum, a wraz z nią minie mój pierwszy rok spędzony z rozszerzeniami. Profilowanie - zresztą jak prawdopodobnie każde rozwiązanie w systemie edukacji - ma swoje chwalebne zalety i wady, o których wolałoby się zapomnieć, a które trzeba po prostu przecierpieć. Inaczej się nie da.
Chłopaki nie płaczą
Stwierdzanie szeroko znane, wręcz zakodowane w naszych umysłach. Często stosujemy je jako żart czy docinkę. Czasami przybiera ono formę jadowitego komentarza, mającego na celu ubliżenie komuś. Nie wzięło się znikąd ani bez przyczyny. Wyrosło na stereotypach i przekonaniach głęboko zakorzenionych w naszym społeczeństwie, nakreślających sztywne ramy pojęcia męskości.
Jest kwintesencją całego szkodliwego zjawiska odbierania mężczyznom przyzwolenia na płacz czy chociaż na chwilę słabości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)