Wiecznie nieobecna


Przyznaję: nie było mnie tu trochę. Właściwie to dosyć długo, bo ostatni raz dałam tu jakiś znak życia w kwietniu, a przez ten czas mogłam napisać wiele dużych i całkiem dobrych tekstów. Zniknięcie z blogosfery na te kilka miesięcy było po prostu wymuszone wieloma sprawami, które są zbyt skomplikowane i niepoukładane, abym mogła je tutaj wymieniać.
Po części nie byłam także w stanie pisać - przysiadywałam do klawiatury i wszystko, co stworzyłam, wydawało mi się zupełnie nieadekwatne do konceptu, który zarysowałam w mojej głowie. Czasami też po prostu siedziałam, a słowa nie chciały się odpowiednio układać. Albo nie potrafiłam w ogóle uchwycić tematu.
Kiedy zakładałam tego bloga we wrześniu, myślałam, że taki świeży start będzie dla mnie czymś świetnym - eksperymentowanie i zabawa słowem bez obciążenia wcześniejszymi tekstami. Sądziłam, że ten mały kącik będzie jeszcze bardziej dopieszczony niż mój poprzedni blog, że cała moja twórczość zacznie odznaczać się większym profesjonalizmem. Tymczasem na blogu zapanowały pustki i ciemności, a niezapisane kartki stały się przykładem tego, jak bardzo wiele rzeczy może mnie wybić z rytmu.
Nie wiem, kiedy wrócę tu i zacznę pisać znowu regularnie. Tęsknię za publikowaniem kolejnych postów, za czytaniem komentarzy i odpowiadaniem na nie. Po prostu potrzebuję czasu. Nie wiem, ile go minie, nim w końcu wszystko się poukłada, ale kiedyś musi to nastąpić (czasami trzeba mieć i ten fałszywy optymizm w sobie). Priorytetem jest więc teraz ułożenie własnych spraw i przetrwanie klasy maturalnej.
Do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz