Jedną z najbardziej frustrujących spraw dla artysty jest niemożność przekucia własnych uczuć w twórczość. W środku człowieka kumuluje się tysiące uczuć wartych opisania i wyrażenia w jakiś mniej przyziemny sposób. Jak na złość, kiedy roi się we mnie od groma emocji, które chciałabym jakoś wyrazić zamiast kląć i wyżywać się na poduszkach, odkrywam, że nie jestem w stanie jakkolwiek przelać mojego wewnętrznego świata na słowa.
To się dzieje za każdym razem.