Nie potrafię zliczyć, ile razy potknęłam się i zdradziłam własne przekonania, mówiąc lub robiąc coś, z czym kompletnie się nie zgadzam i co przeczy wszystkim moim ideałom. Później oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, co zrobiłam, i jest mi strasznie wstyd, i cały czas się tym zamartwiam, choć pewnie nikt tego nie uchwycił.
Ale czy na pewno nikt nie zauważył tego momentu fałszu?